Właściciele Księżyca

Właściciele Księżyca - AstronomiaCzyj jest Księżyc? Niczyj czy wszystkich mieszkańców Ziemi? Bardziej chiński czy amerykański? A może należy do prezydenta galaktyki Dennisa M. Hope’a? Okazuje się, że żaden dokument nie reguluje do końca tej kwestii. Zdawało się, że kwestia jest od lat uregulowana.

W układzie podpisanym pod egidą ONZ w 1967 roku ustanowiono, że: "Przestrzeń kosmiczna, w tym Księżyc i inne ciała niebieskie, nie podlega przywłaszczeniu przez żadne państwo ani w drodze proklamowania na nich suwerenności, ani przez wykorzystanie czy okupację, ani w jakikolwiek inny sposób".

Właściciele Księżyca - Astronomia

Wydawałoby się więc, że Księżyc jest niczyj (lub też należy do wszystkich). Jednak od roku 1967 sytuacja się zmieniła. Pojawiło się mnóstwo szczegółowych regulacji oraz umów między rządami czy między agencjami przestrzeni kosmicznej. Tony dokumentów określają, jakie są reguły wysyłania satelitów, sond badawczych, wypraw załogowych, tworzenia międzynarodowych stacji kosmicznych... Ustalenia prawne są dziś bardzo (za bardzo) skomplikowane, na dodatek nie wiadomo, czym się w nich kierowano. Nawet specjaliści mają problemy z odnalezieniem się w tej dżungli. Tym bardziej, że zaczynają powstawać pierwsze prywatne firmy zajmujące się lotami w kosmos. Co się stanie, jeśli jedna z nich postawi stopę na Księżycu, by go eksploatować?

Mnożą się roszczenia do własności księżycowych terenów. W reakcji na to Międzynarodowy Instytut Prawa Kosmicznego (IISL) wystosował oficjalny dokument, w którym przypomina, że żadne państwo nie ma prawa ich uwzględniać. Problem w tym, że nie wszystkie kraje ratyfikowały traktat z 1967, a niektóre nawet go nie podpisały. 1 stycznia 2005 roku stan był taki, że na 178 państw należących do ONZ tylko 97 ratyfikowało dokument, zaś 27 innych nawet go nie podpisało. Tak więc choć Chiny, Francja, Rosja i Stany Zjednoczone ratyfikowały porozumienie, to Monako, Katar czy Oman nawet go nie sygnowały.

W 1979 roku pojawił się inny traktat dotyczący ewentualnej eksploatacji Księżyca i ciał niebieskich. Wynika z niego, że eksploatacja ta, choć ograniczona, jest legalna. Ratyfikowało go jednak tylko 11 państw, a podpisało pięć, w tym Francja i Indie. Wśród sygnatariuszy nie ma Stanów Zjednoczonych, Rosji ani Japonii.

Wiadomo, że w szufladach wielu agencji przestrzeni kosmicznej znajdują się projekty "górniczego" wykorzystania ciał niebieskich – chodzi o hel-3 (który mógłby stać się źródłem czystej energii), wodę z Księżyca, magnez, kobalt i uran z Marsa, złoto z asteroidów...

NASA zapowiadając swój powrót na Księżyc w 2020 roku i stworzenie tam w 2024 roku stałej bazy, podkreśla przede wszystkim naukowe aspekty tego przedsięwzięcia. A także to, że Księżyc mógłby stać się bazą wypadową dla lotów załogowych ku innym planetom.

Istnieje też projekt księżycowego lub orbitalnego hotelu. Jakie prawo stosuje się w tym przypadku? Jak na razie byłoby ono w dużej części podobne do prawa morskiego. Statki kosmiczne, tak jak statki na morzu, mają swoje bandery. Na statku obowiązują prawa kraju, do którego on należy. Tak więc jeśli rosyjski pojazd kosmiczny zostanie wystrzelony z francuskiego terytorium, Francja i Rosja są za niego odpowiedzialne podczas całego przelotu, tam i z powrotem, lecz w jego wnętrzu obowiązuje prawo rosyjskie.

Wróćmy jednak na Księżyc. Nie brak na całym świecie świrów, którzy uważają się za jego właścicieli. Najsłynniejszym z nich jest Dennis M. Hope (mianowany sam przez siebie prezydentem galaktyki), Amerykanin, który w 1980 roku złożył akty własności Księżyca i wszystkich planet Układu Słonecznego w urzędzie miasta San Francisco, wysyłając też kopie do ONZ oraz do rządów amerykańskiego i rosyjskiego. Poprzez swoją spółkę, Lunar Embassy, sprzedaje parcele na Srebrnym Globie. Można nabyć w ten sposób – za około 30 euro – na przykład działkę wielkości czterech tysięcy metrów kwadratowych niedaleko Morza Spokoju. Dostaniemy wtedy imponujący tytuł własności z fotografią zakupionego gruntu i jego geograficznym opisem. Możemy oprawić go w ramki i powiesić na ścianie – wszystko to za niewygórowaną cenę (choć prawdę mówiąc, samemu można to zrobić jeszcze taniej).

Inna amerykańska spółka, mieszcząca się w Nowym Jorku Lunar Republic Society również podaje się za właściciela Księżyca i też rozwija od 1999 roku podobny biznes. Choć jej akty własności nie mają rzecz jasna najmniejszej wartości prawnej, podobno sprzedała już miliony metrów kwadratowych Srebrnego Globu. Tysiącom ludzi, którzy chyba... spadli z Księżyca.
Źródło: www.onet.pl

Odsłony: 12403
Kategoria: